środa, 24 kwietnia 2013

inspekcja

Wczoraj zawitała do nas miła pani z agencji wynajmu, chcąc przeprowadzić inspekcję nieruchomości. Wizyta była krótka, pani zachwycona mieszkaniem. Podobno nie często zdarza się, że ktoś dba o mieszkanie czy dom w takim stopniu, jak my. Zdziwiłam się, bo mistrzynią porządku to ja nie jestem, choć często słyszałam historie o brytyjskich lokatorach, którzy mieszkają w syfie i doprowadzają domy do ruiny. Jakże miło było usłyszeć, że agencja cieszy się, że nas "ma" i liczy, że zostaniemy ich klientami jeszcze na długo. Mimo dwukrotnego spóźnienia się z czynszem i zaległości z council taxem.. ? Pani nie wspomniała nic na ten temat, więc albo nie ma to tak naprawdę dużego znaczenia, albo nie miała o tym pojęcia.. Tak czy siak, nerwówka i szorowanie listw przypodłogowych opłaciły się, a może i dostanę w końcu wywietrznik nad kuchenką :)

sobota, 20 kwietnia 2013

Wiosna w ukeju

egzystuję sobie

Kwiecień jakoś wyjątkowo szybko mi upływa. Praca, dom, praca i tak kółko. W Polsce było też szybko, i bez rewelacji. Wybrałam się do psychiatry, kiedy byłam we Wrocławiu, przepisał mi jakiś lek przeciwlękowy, ale szczerze mówiąc nie czuję jakiejś dużej poprawy. Tak właściwie, to zżera mnie stres i kiepsko sobie z tym radzę. Dlatego nic nie planuję, nic nie robię, żyję jakbym nie żyła, egzystuję, bo muszę. Trochę ze strachu, trochę z braku możliwości. Brak mi motywacji. Ale przynajmniej wiosna zawitała w Bedford i trochę raźniej jeździ mi się do pracy rowerem.

środa, 3 kwietnia 2013

gorzka herbatka

Po ostatnich dwóch tygodniach wytężonej pracy umysłowej i fizycznej przychodzą mi do głowy następujące określenia : dupa, Jasiu i karuzela.
Dlaczego? Bo, najzwyczajniej w świecie czuję, że wszystko co robię nie ma najmniejszego znaczenia i sensu. Zderzenie czołowe z rozpędzoną codziennością i wyssanymi z palca nadziejami na poprawę sytuacji.
Ot, zwyczajnie tracę cierpliwość do siebie, ludzi, pracy. Anglia, cholerna herbatka!