sobota, 20 kwietnia 2013

egzystuję sobie

Kwiecień jakoś wyjątkowo szybko mi upływa. Praca, dom, praca i tak kółko. W Polsce było też szybko, i bez rewelacji. Wybrałam się do psychiatry, kiedy byłam we Wrocławiu, przepisał mi jakiś lek przeciwlękowy, ale szczerze mówiąc nie czuję jakiejś dużej poprawy. Tak właściwie, to zżera mnie stres i kiepsko sobie z tym radzę. Dlatego nic nie planuję, nic nie robię, żyję jakbym nie żyła, egzystuję, bo muszę. Trochę ze strachu, trochę z braku możliwości. Brak mi motywacji. Ale przynajmniej wiosna zawitała w Bedford i trochę raźniej jeździ mi się do pracy rowerem.

2 komentarze:

  1. czytajac Twoj post to tak jakbym czytala o sobie kilka miesiecy temu
    i radze zebys nie brala lekow przeciwlekowych bo zamiat pomoc to poglebia twoj stan i ciezko je odstawic,mi zajelo kilka miesiecy odstawienie tego swinstwa a leki po odstawieniu byly jeszcze gorsze niz przed przyjmowaniem tabletek
    tez mieszkam w uk:)
    kiedys myslalam ze nigdy z tego nie wyjde ale duzo mi dal pobyt w Polsce przez 2miesiace
    trzymaj sie i nie daj sie:)

    OdpowiedzUsuń