Czekam właśnie na męża, który ma mi przynieść frytki z ulubionym sosem curry z pobliskiego fish&chips. Ostatnio miewam zachcianki jak baba w ciąży.. hm. To chyba jednak święta i stres związany z nową pracą. A, właśnie - mówiąc o nowej pracy - stałam się ostatnio ulubienicą szefowej, która powiedziała mi, że nie ważne, co powiedziałabym na interview, i tak miałam tę pracę w kieszeni. Bardzo miło słucha się tych wszystkich pochwał na swój temat, trudno natomiast na nie odpowiedzieć, żeby nie wyjść na totalnego głupka - zwykłe "dziękuję" wydaje się nie na miejscu. Teraz jesteśmy z T. na etapie gadania o mężach i wymienianiu się tajemnicami makijażu. Po nowym roku mam upiec makowiec, a jutro zamówić dla niej i dla siebie mój ulubiony korektor do twarzy z USA (jakby nie mogli go produkować w Europie...).
A słucham dziś tego : (polecam, fajnie odpręża)
Nooo... tricki makijażowe :) proszę, proszę... Cieszę się, że jakoś tak bardziej pozytywnie u Ciebie :) BArdzo!!!
OdpowiedzUsuńJeśli ja przezwyciężyłam paniczny lęk przed kierowaniem autem, to chyba każdy da radę :D
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, by Ci się udało pokonać strach i mieć przyjemność z jazd :D