piątek, 28 grudnia 2012

prawko i make up z szefową

Pierwszy dzień urlopu spędzam na turlaniu się po mieszkaniu w getrach i podkoszulku. Nie robię nic ambitnego, po za małymi przyjemnościami dla ciała mego i dla ducha. Noo, dobrze.. przyznam się też do wypełniania testów i uczenia się brytyjskich znaków drogowych oraz do klikania w absolutnie idiotyczne hazard perception tests. Nigdy wcześniej o nich nie słyszałam i szczerze mówiąc, wolałam w tej nieświadomości żyć. Ale, że postanowiłam w końcu zrobić prawko i przezwyciężyć strach prowadzenia pojazdu z kierownicą po prawej stronie (jakbym kiedykolwiek prowadziła cokolwiek na czterech kołach ha ha...), to muszę wykorzystać wolny czas i ogarniać obco brzmiące słowa i dziwnie wyglądające znaki.

Czekam właśnie na męża, który ma mi przynieść frytki z ulubionym sosem curry z pobliskiego fish&chips. Ostatnio miewam zachcianki jak baba w ciąży.. hm. To chyba jednak święta i stres związany z nową pracą. A, właśnie - mówiąc o nowej pracy - stałam się ostatnio ulubienicą szefowej, która powiedziała mi, że nie ważne, co powiedziałabym na interview, i tak miałam tę pracę w kieszeni. Bardzo miło słucha się tych wszystkich pochwał na swój temat, trudno natomiast na nie odpowiedzieć, żeby nie wyjść na totalnego głupka - zwykłe "dziękuję" wydaje się nie na miejscu. Teraz jesteśmy z T. na etapie gadania o mężach i wymienianiu się tajemnicami makijażu. Po nowym roku mam upiec makowiec, a jutro zamówić dla niej i dla siebie mój ulubiony korektor do twarzy z USA (jakby nie mogli go produkować w Europie...).

A słucham dziś tego : (polecam, fajnie odpręża)


2 komentarze:

  1. Nooo... tricki makijażowe :) proszę, proszę... Cieszę się, że jakoś tak bardziej pozytywnie u Ciebie :) BArdzo!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli ja przezwyciężyłam paniczny lęk przed kierowaniem autem, to chyba każdy da radę :D

    Trzymam kciuki, by Ci się udało pokonać strach i mieć przyjemność z jazd :D

    OdpowiedzUsuń