czwartek, 28 lutego 2013

terapia bólowa

Przetrwałam. Nie wiem jak, ale przetrwałam. Momentami było ciężko, nawet bardzo. Chciałam wyjść, zatrzasnąć drzwi i więcej do pracy nie wracać. Wszystko się popieprzyło, zostało odwrócone do góry ogonem, czy jak to się tam mówi. Nie mam siły do ludzi, nie mam ochoty udawać, że wszystko jest w porządku. Ktoś o dobrym sercu doradził mi abym chodziła z podniesioną głową. A więc staram się, choć mimo wszystko żal mam ogromny i zastanawiam się nad złożeniem wypowiedzenia.

Codziennie ktoś dolewa kolejne krople do mojej czary goryczy. I przyznaję - nie daję już rady, upadłam na pysk i nie mogę się podnieść. Zabukowałam dziś bilet do Polski, muszę stąd wyjechać, odpocząć, zmienić klimat, otoczenie, nabrać sił i zastanowić się, co dalej. Nie wiem, czy jeszcze kiedyś nauczę się odporności, wdupiemania ;-) i wybaczania. Nie wiem nawet, czy chcę.
W ramach terapii bólowej i przelania emocji poszłam dziś po pracy zrobić sobie nowy tatuaż. Pomogło, dziś ból był dobry i oczyszczający. Potem przespałam całe popołudnie. A teraz kiwam się jak ten głupek na krześle i myślę co ze sobą zrobić..

1 komentarz:

  1. oczywiście, ze powinnas nosic głowę wysoko, bo zostałaś doceniona, ktos widzi w Tobie konkurencję, to taki okres przejsciowy na drodze do sukcesu:) Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń